Nie traćcie głowy

Ogłoszono ją najmrocznieszą, najkrwawszą, najbrutalniejszą książką z całego cyklu. Czy jest tak naprawę? W końcu  tyle krwi zdążono przelać w skandynawskich fabułach, że chyba trudno zadziwić czymś jeszcze czytelnika. 
A może jednak?   
I czy warto od niej właśnie rozpocząć czytanie całości? Mowa o 10 częściach. Zaczęcie od piątej z nich nie spowoduje pogubienia fabuły? Niezrozumienia treści?
Jorn Lier Horst swoim ,,Nocnym człowiekiem" sprowokował wiele pytań wśród potencjalnych odbiorców. Warto na nie odpowiedzieć, ale najpierw przejdźmy do treści: 

Larvik, Vestfold, mglisty, jesienny poranek. Powoli ustępująca mgła, odsłania głowę kobiety wbitą na pal pośrodku miejskiego rynku. Jej tożsamość jest nieznana, ale widać, że to młoda osoba. William Wisting stoi przed koniecznością zbadania najbardziej groteskowego morderstwa w swojej policyjnej karierze. Cała Norwegia jest wstrząśnięta, media domagają się szybkiego wyjaśnienia sprawy. Presja nie maleje, kiedy zostają znalezione kolejne zwłoki, wyłowione z głębi rzeki…

"Kolejny bardzo dobrze skonstruowany kryminał."
Morten Abrahamsen, VG

"Należy do śmietanki norweskich pisarzy kryminałów."
Terje Stemland, Aftenposten

"Nattmannen jest piątą książką Jørna Liera Horsta o policjancie Williamie Wistingu, a on sam już dawno utwierdził swoją pozycję na rynku jako solidny autor kryminałów. Jako że Horst sam jest policjantem, ma dużą wiedzę o czysto technicznej stronie zawodu, a także posiada zdolność opowiadania i budowania intrygi w znakomity sposób. Dodatkowo, przy okazji dostarcza wiele dobrych analiz społecznych."
Kurt Hanssen, Dagbladet

"Dobrze napisana, ważna i niezwykle zachwycająca!"
Liv Gade, Norli


Zatem, czy można nazwać tę książkę najkrwawszą? Jeśli wziąć pod uwagę cały cykl o komisarzu Wistingu i tylko do niego się odnosić to tak. W innych tomach spotykaliśmy się z wieloma rodzajami zbrodni (uduszenia, spalenie żywcem, zastrzelenie, utopienie, poćwiartowane ciała) jednak opis wbitej na pal głowy 14-letniej jest najmocnieszy z całości fabuły norweskiego pisarza. Choć książka nie jest krwawa. Jeśli ktoś oczekuje od niej, podobnie jak u Czornyego, szczegółowych opisów morderstw, stylizacji w kontekście religijnym, bluźnierstwa, cysterny krwi i jęków jak w niemieckim porno, to powinien darować sobie lekturę. 
Tego tam nie ma.
Horst potrafi pisać i nie potrzebuje literackiego ,,brokatu" w postaci makabrycznych scen, żeby przyciągnąć uwagę czytelnika. 
Skupia się na treści oraz postaciach.
Owszem, mnie łatwiej odnosić się do ich opisu, gdyż przeczytałem wszystkie dziesięć części, ale i w tym zauważymy jak dobrze wykreowanymi postaciami są komisarz Wisting i  jego córa Line. Nawet drugoplanowy Tommy Duńczyk ma w sobie sporo wyczuwalnego charakteru, który stanowi jego podstawę. Problem pojawia się jedynie przy Tomasie synu komisarza, który zwykle wspominany był wyłącznie w dialogach pomiędzy innymi postaciami. Głównie między Wistngiem, a jego żoną Ingrid (akcja ,,Nocnego człowieka" zaczyna się dwa lata po jej śmierci)  czy ich córką Line, tu natomiast został wprowadzony do fabuły.
Tylko nikt nie wie po co?
Pojawił się dosłownie na pół strony i jako norweski żołnierz na misji pokojowej w Afganistanie wygłosił monolog o tym, iż Norwegia tylko udaje, że pokojowo pomaga Afganistanowi, a tak na prawdę toczy wojnę i według niego zupełnie inaczej powinno się to rozwiązać.
Fajnie, darmowy moralitet, ale nie spodziewałem się tego po Horscie. Równie dobrze z policjantami mógł spotkać się pierwszy lepszy skandynawski wojskowy i powiedzieć to samo. Tylko po co?
Niemniej, nie zabij to całości fabuły, choć ta bardzo wyraźnie prowadzona jest pod kątem Line - dziennikarki, która dopiero co rozpoczęła pracę w najpoczytniejszym norweskim piśmie ,,VG" i walczy w nim o swoją redakcyjną pozycję. We wcześniejszych częściach spotykamy ją jako pracownika lokalnego pisma, a późniejsze pokazują ją nam jako redakcyjną wyjadaczkę, dlatego naturalnym wydawało się, że któraś z części musi wyjaśnić nam jej rozwój. 
Ale to dobrze dla fabuły, gdyż akurat jej postać jest bardzo dobrze napisana przez autora. Do tej pory pamiętam, jak przeżywałem, iż finalnie okazała się ona blondynką, a nie brunetką, jak pierwotnie zakładałem. 
No co poradzić. 
Choć mam wrażenie, że trudno będzie nie polubić tej postaci. Przynajmniej ja nie potrafiłem poczuć niechęci i pokierowanie akcji tej książki głownie w kierunku jej osoby odebrałem na plus, choć i Wistning jest równie ciekawą postacią.
Dużą zaletą są też swobodne przejścia od akcji do codzienności i w przeciwnym kierunku. Mimo stosowania cliffhangerów dzieje się to bardzo płynnie, praktycznie niezauważalnie dla odbiorcy, przez co wygodnie się czyta.
Dlatego tak, spokojnie można zacząć przygodę z całością właśnie od tej pozycji. Szczególnie, że wydawnictwo Smak słowa, wrzucał ten cykl w mieszanej kolejności na czytelniczy rynek. 
Owszem, teraz możemy je już kupować po kolei, ale czy faktycznie chcemy sobie psuć zabawę?
Przecież lepiej zacząć oglądać ,,Gwiezdne wojny" od części IV niż I. podobnie w tym przypadku. Choć warto zapamiętać, by przez ,,Gończymi psami" przeczytać ,,Felicja zaginęła". Zbyt dużo łączy te dwie pozycje i czytanie ich w odwrotnej kolejności może tylko zepsuć nam zabawę. A przecież tego nie chcemy. 
Prawda?  
     


Komentarze

  1. Raczej to nie jest gatunek, fajnie, że są takie swobodne przejścia, a nie takie nagłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, gatunek to nie jest. :) Ale przejścia są tam świetnie zrobione, bardzo płynnie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty